Jedna z właścicielek napisała kiedyś na forum internetowym, że najtrudniejsze w posiadaniu psa jest to, że trzeba się będzie z nim kiedyś pożegnać. To smutna prawda dla każdego właściciela, bez względu na to, czy mamy mruczka, kudłacza, papużkę, chomika, świnkę morską, szczura, królika czy jeszcze jakieś inne zwierzątko. Jego śmierć to zawsze ogromny cios. W naszym życiu pozostaje bolesna pustka, którą trudno czymkolwiek wypełnić. Na każdym kroku czujemy, że jeszcze przed chwilą pupil był razem z nami, jadł z misek, korzystał z kuwety czy chrupał głośno w klatce. Wielu właścicieli płacze za swoimi zwierzakami i jest to zupełnie normalne. Wielu traktuje je też jako członków rodziny i przyjaciół. Jak pogodzić się ze śmiercią zwierzaka? Co zrobić, aby móc dalej normalnie funkcjonować, chociaż nie ma z nami ukochanego psiaka?
Zbieramy rzeczy po śmierci psa
Każdy element wyposażenia domu przypomina nam, że psiaka już z nami nie ma? Nie możemy przez cały czas napotykać na takie przykre niespodzianki i lepiej będzie, jeśli w miarę od razu pochowamy jego akcesoria i zabawki. W żadnym wypadku nikt nie każe nam tego wszystkiego wyrzucać (kto wie, czy jeszcze się nie przydadzą, przynajmniej niektóre), ale usunięcie ich z pola widzenia to naprawdę dobry pomysł. W ten sposób kończymy w pewnym sensie obrządek pogrzebowy. Psiak został już pochowany, teraz pora na jego dobytek. Zwińmy posłanie, pochowajmy miski, zabawki, spróbujmy oddać komuś karmę, bo przecież nam już się nie przyda, a jakiś inny kudłacz na pewno będzie szczęśliwy. Możemy wynieść rzeczy na strych, do piwnicy, część pochować w szafkach albo pod łóżkiem. Nie ma sensu, żebyśmy patrzyli na to wszystko każdego dnia i czuli się coraz gorzej. Jeśli mamy potrzebę rozstania się na zawsze z psimi przedmiotami, możemy je oddać do schroniska albo innym potrzebującym zwierzakom. To musi być jednak nasza decyzja, czy chcemy zachować pamiątki po pupilu, czy lepiej nam jednak będzie bez nich. O ile schować przedmioty warto od razu, o tyle z oddaniem ich lepiej trochę poczekać i podjąć decyzję już na spokojnie.
Przeżywamy żałobę po psie
Okres żałoby jest czymś zupełnie naturalnym i każdy przeżywa go inaczej. Jedni płaczą, inni wpadają w apatię, gniew albo mają huśtawki nastrojów. Pozwólmy sobie na to. Jeżeli przez kilka dni nie mamy ochoty mieć żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym, tak też jest w porządku, musimy tylko zawiadomić najbliższe osoby, żeby się nie denerwowały. Jesteśmy w dobrych relacjach z szefem? Spytajmy go o kilka dni wolnego, jest duża szansa, że zrozumie sytuację. Nie mamy ochoty opowiadać o wszystkim przyjaciółce czy przyjacielowi? Zasygnalizujmy tylko problem i dajmy sobie czas. Jeśli psiak mieszkał w domu nie tylko z nami, możemy przeżywać żałobę wspólnie. Najtrudniej na pewno ze śmiercią zwierzaka będzie się pogodzić dzieciom. Wytłumaczmy im możliwie najdelikatniej, że umieranie jest czymś naturalnym, że psiak jest teraz szczęśliwy i bezpieczny.
Powrót do świata po śmierci psa
Żałoba jest naturalna i potrzebna, ale nie może trwać zbyt długo. Przesiadywanie tygodniami w domu i wypłakiwanie oczu nad zdjęciami pupila doprowadzi nas donikąd. Postarajmy się powoli powrócić do normalnego świata - do pracy, spotkań, obowiązków, ale też do drobnych przyjemności. Wybierzmy się do kina, teatru albo na zakupy. Porozmawiajmy z kimś, pójdźmy z nim na kawę. Potrzebujemy kontaktów z resztą świata i tylko dzięki nim możemy powoli wrócić do stanu równowagi emocjonalnej i psychicznej. Może mamy wśród rodziny lub znajomych kogoś, kto już wie, jak to jest stracić ukochanego zwierzaka? Na pewno nas zrozumie i będzie potrafił z nami porozmawiać. A może mamy ochotę przytulić jakiegoś futrzaka? Nie obwiniajmy się, że to jakiś rodzaj zdrady naszego pupila. Nasz psiak na pewno bardzo by chciał, żebyśmy kochali inne zwierzaki. Jeśli taka potrzeba jest silna, warto poprzytulać się z psiakiem kogoś z rodziny lub przyjaciół, wybrać się na wystawę psów albo odwiedzić schronisko. A może popracujemy tam trochę jako wolontariusz?
Nowy pies w domu
Nadchodzi taki moment, kiedy godzimy się ze śmiercią zwierzaka i zaczynamy odczuwać potrzebę, aby znów pokochać jakiegoś kudłacza i zabrać go pod nasz dach. Pragniemy wypełnić pustkę oraz wrócić do dawnego rytmu dnia - tęsknimy za spacerami, karmieniem, szalonymi zabawami na świeżym powietrzu. Jeżeli jesteśmy na to gotowi, nie ma się nad czym zastanawiać. Ważne jest tylko, aby upłynęło trochę czasu od śmierci naszego kudłacza i żeby nowy psiak nie okazał się jego zastępnikiem. Dobrym pomysłem jest wybranie czworonoga, który bardzo się różni od poprzednika. Unikniemy wtedy ciągłego porównywania. Wielu właścicieli ma ten problem, że bierze psiaka na oko niemal identycznego co ich stary przyjaciel, a potem okazuje się, że zwierzaki są kompletnie różne, co potrafi denerwować właściciela. Nie podchodźmy do sprawy w ten sposób. Bierzemy nowego, całkiem innego kudłacza, o odmiennym charakterze, guście i zwyczajach. Najlepiej, żebyśmy kupili mu wszystkie nowe akcesoria, smycz, czy miski, a tamte zostawili sobie wyłącznie jako pamiątki. Pora otworzyć nowy rozdział życia, a nie rozdrapywać stare rany. Pokochajmy nowego psiaka za to, że jest sobą, a nie zwierzakiem, którego być może chcielibyśmy, żeby przypominał.
Tekst: Magdalena Dolata
Zdjęcie: © Alena Ozerova — stock.adobe.com