Każdy pies potrafi tropić. Umiejętność tę odziedziczył po dzikich przodkach, dla których była podstawowym elementem przetrwania. Dlatego nie powinno się, na dobrą sprawę, mówić o nauce tropienia. To bardziej ukierunkowanie czworonoga, pokazanie mu, kogo lub czego ma szukać, jak omijać ślady prowadzące donikąd i nie gubić tropu na trudnym podłożu. Chodzi zatem o wyćwiczenie umiejętności, którą ma w sobie od urodzenia.
Tajemnice psiego węchu
Obszar w mózgu naszego pupila, który jest odpowiedzialny za węch, zajmuje czterokrotnie więcej miejsca niż u nas! Narząd węchu u kudłaczy kształtuje się w okresie płodowym i działa już kilka godzin po narodzinach. Rozwija się on całe życie i jest podstawowym zmysłem, za pomocą którego zwierzak poznaje świat. Dodatkowo psiaki mają ruchome nozdrza, dzięki czemu każde z nich może poruszać się w nieco innym kierunku i łapać zapach niesiony z wiatrem. Nosy naszych drogich czworonogów są też mokre, więc cząsteczki zapachowe rozpuszczają się i spływają włochatymi strukturami do komór nosowych, gdzie z kolei znajdują się komórki węchowe w bardzo dużych ilościach. Psy potrafią określić natężenie zapachu i podążać jego śladem, jak również rozłożyć daną woń na poszczególne składniki, co sprawia, że są doskonałe przy odnajdywaniu narkotyków.
Na czym dokładnie polega psie tropienie?
Tropienie to złożona czynność, na którą składa się o wiele więcej zabiegów, niż tylko zwykłe bieganie z nosem przy ziemi. Przede wszystkim kudłacz musi odnaleźć ślad. Wykorzystuje do tego nie tylko smugi zapachu zostawione na podłożu, ale także tak zwany wiatr górny i dolny. Najważniejszą sprawą jest niezgubienie śladu. Na jednych powierzchniach łatwiej odnaleźć trop (trawa, ziemia), na innych znacznie trudniej (śnieg, asfalt). Duże znaczenie ma też fakt, czy trop był zostawiany z wiatrem, czy pod wiatr. Zwierzak potrafi sprawdzać kontynuację śladu, kiedy zmienia się podłoże, umie też samodzielne szukać od miejsca, gdzie zapach zniknął, do takiego, gdzie znów się pojawia. Im bardziej kręty jest ślad, tym oczywiście stanowi większe wyzwanie. Psiak dodatkowo analizuje też woń i odrzuca tropy zwodnicze.
Nauka psiego tropienia – metody
Metod tropienia jest tyle, ilu właścicieli. Powinniśmy wybrać taką, która najbardziej pasuje naszemu czworonogowi. Najważniejsze jest, żeby pupil miał dużo zabawy podczas ćwiczeń. Równie ważna jest motywacja, dlatego początkującym psiakom zaleca się łatwiejsze sposoby, które spowodują, że zapragną więcej i coraz bardziej skomplikowanych. Pamiętajmy o nagrodach! To podstawa! A jeśli do tropienia używamy też zabawek, dajmy czas zwierzakowi, aby mógł zająć się znaleziskiem, nim przystąpimy do następnego etapu.
Najbardziej popularną metodą nauki jest ta z wykorzystaniem jedzenia albo wręcz smakołyków. Co należy robić? Bierzemy kawałek silnie pachnącego pożywienia, które mocno odróżnia się wonią od otoczenia i albo nawlekamy na sznurek i przeciągamy po ziemi, albo wkładamy w pończochę i też zostawiamy ślad w terenie. Doskonałym materiałem na „przynętę” są żołądki wołowe. Mają intensywny, rzadko spotykany zapach i są świetne nawet dla psów-alergików. Inną wersją tej metody (czasami mniej skuteczną), jest zostawianie kawałków pożywienia w śladach człowieka na ziemi. U jednych psiaków skutkuje, u innych nie daje żadnego efektu, bo zwierzaki w ogóle nie podejmują tropu, tylko kręcą się w kółko, sprawdzając, czy nie pewno nie przeoczyły żadnego kąska. Metoda często zawodzi też w przypadku niejadków, dlatego lepsza jest tradycyjna, z ciągnięciem jedzenia po ziemi. Wtedy psu trafia się tylko jeden kawałek do zjedzenia – na samym końcu. Pupil mniej się wówczas rozprasza.
Drugi sposób polega na skrapianiu ziemi zapachem pokarmu, np. sosem z tuńczyka. Wtedy ślad jest mniej ciągły, ale bardzo skoncentrowany.
Trzecia metoda jest bardziej kreatywna od pozostałych. Nacieramy podeszwy butów zapachem jedzenia i przechodzimy się odpowiedni kawałek. To już trochę wyższy poziom zaawansowania, bo do zapachu pożywienia dochodzi silna woń samego człowieka i jego otoczenia.
Czwarta metoda zakłada użycie krwi, którą można kupić w sklepach myśliwskich. Pamiętajmy jednak, że taką krew trzeba mocno rozcieńczyć, bo inaczej jej intensywny zapach rozkojarzy naszego pupila. Pamiętajmy też, by na końcu trasy zostawić psiakowi kawałek mięsa o bardzo podobnym zapachu.
Nauka tropienia bez użycia smakołyków
Są na naukę tropienia u psów też sposoby, które wykluczają element jedzenia. To bardziej zaawansowana sztuka, do której można przejść, jeśli nasz pupil dobrze radzi sobie z prostszymi metodami. Wykorzystujemy do niej samego człowieka. Dla kudłaczy mamy wystarczająco intensywny zapach, aby sobie z tym zadaniem poradzić. Na czym to polega? Dana osoba przechodzi trasę parę razy, by utrwalić woń. Potem pies musi ten trop odnaleźć. Początkowo trasa powinna być prosto i nie za długa, potem możemy ją stopniowo wydłużać i komplikować (np. ilością zakrętów). Odmianą bardziej w stylu łowieckim jest pokazanie psiakowi, jak człowiek odchodzi w stronę lasu, a potem znika gdzieś za drzewami. Zwierzak początkowo będzie używać wzroku, potem zostanie mu już tylko węch.
Nie martwmy się, że brak jedzenia spowoduje spadek zainteresowania naszego pupila. Będzie kojarzył ćwiczenia i tak bardzo pozytywnie, więc jego motywacja nie zniknie. Przecież dla niego to świetna zabawa!
Porady ogólnie przy nauce tropienia
Po pierwsze, zawsze nagradzajmy i chwalmy kudłacza. Po drugie, używajmy konkretnych komend głosowych: „Tak, dobry pies. Wąchaj” albo „Nie, źle” – i kiedy pupil trafi na właściwy ślad – „Dobrze. Wąchaj”. Nie dotykajmy psa, to go rozprasza. Przytulić i pogłaskać możemy wtedy, kiedy już znajdzie, co trzeba. Jest to wręcz wskazane, w ten sposób pokażemy mu, że jesteśmy z niego dumni. Po trzecie w końcu, podczas tropienia idziemy za psem, nie obok i nie przed! Przeszkadzamy mu wtedy, nieświadomie nadajemy kierunek i zaburzamy ślad na ziemi.
I pamiętajmy: tropienie to przyjemność. I psiak, i my powinniśmy się przede wszystkim dobrze bawić.
Tekst: Magdalena Dolata
Zdjęcie: Fotolia.com