Problem może wydawać się nieco dziwny, bo po co ktoś miałby odstraszać koty? Przecież te miłe, mruczące czworonogi nie czynią nikomu krzywdy i nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Są jednak takie miejsca, gdzie nie zawsze mamy ochotę zapraszać mruczki. Chodzi zarówno o nasze własne zwierzaki, które pakują się nieproszone na stół lub kanapę, jak i obce koty (sąsiedzkie lub wolnożyjące), wpraszające się do ogrodu lub przydomowej piaskownicy. Tak jak jest mnóstwo miejsc, z których będziemy chcieli mruczka delikatnie pogonić, tak samo znajdziemy wiele metod, aby plan zrealizować. Jedne sposoby są dosyć znane i popularne, inne z kolei ocierają się o ekstrawagancję, ale potrafią okazywać się zaskakująco skuteczne.

Odstraszyć kota, a nie zrobić mu krzywdę

Bez względu na to, z jakiego miejsca wypraszamy futrzaka ani jak bardzo go lubimy (lub nie), nigdy nie wolno sięgać po metody, które mogą uczynić kotu krzywdę. To żywe, czujące stworzenie. Zakazane są zatem wszystkie środki o działaniu żrącym, pod napięciem elektrycznym, raniące ciało, powodujące uduszenie zwierzaka albo wyrządzenie mu trwałej krzywdy. Jest to niehumanitarne i po prostu bestialskie! Jeżeli mamy problem z odwiedzającym nas mruczkiem albo niesfornym, domowym pupilem, mamy prawo zastosować tylko metody odstraszające, które działają na podobnej zasadzie: w stanowczy, ale łagodny sposób przekonują czworonoga, aby się szybko oddalił. Skąd można chcieć wyprosić mruczka? Z wielu miejsca, często nawet zaskakujących.

Odstraszanie kotów z ogrodu lub działki

To najbardziej popularny problem: mruczek niszczy nasz teren. Nie robi tego celowo, ale spustoszenie i tak widać gołym okiem. Do najbardziej denerwujących kocich zwyczajów należy rozgrzebywanie ziemi (zwłaszcza tam, gdzie są klomby lub warzywnik), załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych do piasku, żwiru lub nawet do basenu, zostawianie wszędzie kłębów futra. W przypadku samców dochodzi także do znaczenia terenu (który potem cuchnie). Mruczki potrafią też przewracać figurki ogrodowe, ostrzyć pazury na pniach i oczywiście robić sobie wieczorne schadzki, kończące się często kocią muzyką, wrzaskami i bijatykami o samicę. Można łatwo zrozumieć, że niektórym może to mocno przeszkadzać. Czy są na to jakieś metody? Nie chcemy skrzywdzić zwierzaka, tylko sprawić, żeby znalazł sobie inne miejsce spotkań i relaksu. Mamy do wyboru kilka metod. W sklepach dostaniemy specjalne środki chemiczne, które odstraszają koty. Mają zazwyczaj bardzo nieprzyjemny zapach, który czuje tylko mruczek, a właściciel już nie. Do wysypywania w ogrodzie lub na działce najlepiej nada się taki w postaci granulek. Jest bardziej trwały i nie spłucze go pierwszy deszcz. Możemy także wypróbować sprej. A co, jeżeli boimy się chemii? Do wyboru są także odstraszacze dźwiękowe i świetlne. Te pierwsze są o wiele bardziej skuteczne. Tak samo jak w przypadku chemii: dźwięk słyszalny jest tylko dla kota, a nie dla właściciela ogrodu lub posesji. Ważne jest jednak, aby takie odstraszcze montować zawsze w miejscu, z którego zwierzak może uciec. Długotrwałe przybywanie w ich bezpośrednim zasięgu powoduje trwałe upośledzenie organizmu! Jeśli żadna z powyższych metod do nas nie przemawia, warto zastanowić się nad środkami alternatywnymi. Należą do nich na przykład obłożenie ogrodzenia szeleszczącym, śliskim materiałem (koty nie zechcą postawić na nim łapy), nastawienie zraszaczy ogrodowych (odpalą nagle i napędzą zwierzakom stracha) albo zamontowanie czegoś w rodzaju stracha na wróble, tylko że dla mruczków (dużo szeleszczących materiałów). Warto też wiedzieć, że koty nie znoszą zapachu cytrusów oraz niektórych ziół.

Odstraszanie kotów w mieszkaniu

Nawet najukochańszy domowy pupil czasem przekracza granice tego, co mu wolno, i dostaje się do miejsc, w których zdecydowanie nie życzymy sobie go widzieć. Może to dotyczyć stołu, łóżka albo całego pomieszczenia. Krzyki i kary to metody bardzo nieprzyjemne i zazwyczaj wywołujące jedynie stres u ulubieńca. Oczywiście zrobienie porządku z domową hierarchią to sprawa pierwszoplanowa. Czy to my jesteśmy szefami we własnym domu? A może rządzi nami kot? Kto pierwszy je? Kto wybiera miejsce na kanapie? Jeżeli pozwolimy pupilowi na zbyt wiele, poczuje się panem. Im później, tym trudniej takie nawyki wykorzenić. Besztanie i wyraźnie zakazywanie czasem pomaga (koty naprawdę dużo rozumieją, a do tego odczytują ton głosu), inny razem warto sięgnąć po odstraszacze. O ile chodzenie po stole mruczek powinien szybko kojarzyć jako negatywne, o tyle zakazywanie zbliżania się do konkretnego pomieszczenia okaże się zapewne trudniejsze. Warto pomyśleć o odstraszaczach dźwiękowych albo łagodnej chemii. Lub rozpylić w środku cytrusowy zapach. Za każdym razem powinniśmy jednak pamiętać, że mruczek musi mieć gdzie się oddalić. W przypadku walki o kanapę może też pomóc zwykle zdejmowanie kota i mówienie głośno, że „nie wolno”. W takim wypadku warto też pomyśleć o przyjemnym posłaniu dla zwierzaka. Wiele kłopotów z kotami i zajmowanymi przez nie zakazanymi powierzchniami bierze się z tego, że nie mają własnego, równie interesującego mebla.




Tekst: Magdalena Dolata
Zdjęcie: Fotolia.pl