Kleszcze są aktywne niemal przez cały rok, a nie tylko w okresie wakacji. Wystarczy kilka dni z temperaturą powyżej pięciu stopni i te pasożyty zewnętrzne budzą się do życia. Zwierzak wychodzący z domu jest narażony na kontakt z nimi właściwie wszędzie - w parku, w lesie, na łące, ale także na zwykłym trawniku przed domem. Kleszcze siedzą na liściach drzew i czają się wśród traw. Nie sposób ominąć te pasożyty, ale można stosować szeroko zakrojoną prewencję, aby zminimalizować skutki ich ataku.
Ochrona kota przed kleszczami
Mruczek spacerujący po dworze jest nieustannie wystawiony na działanie kleszczy (poza okresem solidnej zimy, kiedy temperatury spadają poniżej zera). Dlatego tak ważne jest, aby go chronić i zabezpieczać. Na rynku jest mnóstwo środków antykleszczowych i warto coś z tej bogatej oferty wybrać. Największą popularnością cieszą się specjalne obroże przeciwkleszczowe oraz krople typu spot-on. Jedne i drugie zawierają substancje czynne, które rozpuszczają się w warstwie lipidowej zwierzaka i są rozprowadzane po całym organizmie. Są także specyfiki pozbawione chemii, ale one tylko odstraszają, a nie zabezpieczają przed ugryzieniem, ponieważ zamiast chemii znajdują się w nich wyłącznie olejki eteryczne. Do wyboru są także spreje czy tabletki. W przypadku substancji czynnych możemy liczyć na to, że nawet jeśli kleszcz zaatakuje, to umrze i odpadnie sam, zanim zdąży naszego pupila zarazić czymś paskudnym.
↓ OBROŻA PRZECIWKLESZCZOWA DLA KOTA ↓
Oglądajmy futro kota po spacerze
Oglądanie skóry mruczka powinno wejść nam w nawyk i być wykonywane po każdym spacerze. Nawet jeśli zwierzak ma ochronę w postaci obroży lub kropel, dokładne sprawdzenie futra jest koniecznością, abyśmy mieli pewność, że żadnemu pasożytowi nie udało się jednak pokonać w jakiś sposób bariery ochronnej. Im dłuższe futro ma nasz zwierzak, tym oczywiście więcej pracy. Sadzamy futrzaka na kolanach albo układamy się obok niego na dywanie i rozgarniamy sierść partia po partii, przyglądając się odsłoniętej skórze. W ten sposób sprawdzimy nie tylko kleszcze, ale również dostrzeżemy wszelkie niepokojące zmiany na ciele zwierzaka, drobne ranki, a nawet pchły. Wypatrzenie kleszcza jest pierwszym krokiem do sukcesu, ponieważ jego szybkie usunięcie, czyli do maksymalnie czterdziestu ośmiu godzin po ataku, daje dużą gwarancję, że pasożyt nie zdążył zarazić mruczka żadną okropną chorobą. Po upływie tego czasu sytuacja staje się poważna, a pamiętajmy, że kleszcze roznoszą takie choroby jak babeszjoza, borelioza, odkleszczowe zapalenie mózgu czy anaplazmozę. Ponieważ te pasożyty wkręcają się w skórę bezboleśnie (produkują specjalną substancję znieczulającą), nasz pupil nie poczuje, że jest atakowany. Pierwsze objawy to z kolei sygnały już bardzo zaawansowanej choroby, mogące wystąpić nawet wiele tygodni po ugryzieniu kleszcza.
↓ KROPLE PRZECIWKLESZCZOWE DLA KOTA ↓
Usuwamy kotu kleszcza
Z kleszczem trzeba obchodzić się bardzo delikatnie, bo jest mały i łatwo go rozerwać, co zdecydowanie komplikuje sprawę. Nigdy nie próbujmy kleszcza nakłuwać, smarować tłuszczem, alkoholem albo jakąkolwiek inną substancją. W sytuacji zagrożenia (posmarowany kleszcz zaczyna się dusić) pasożyt ze zdenerwowania zwraca całą treść pokarmową i to niestety dokładnie do krwioobiegu kota. W ten sposób do krwi dostają się chorobotwórcze drobnoustroje, a ryzyko zarażenia gwałtownie rośnie. Kleszcze należy delikatnie wykręcać. Możemy założyć do tego zadania rękawiczki jednorazowe, a po zabiegu odkazić skórę. Najwygodniej pasożyta wykręca się specjalną pęsetą albo lassem, które dostaniemy w sklepach zoologicznych. Nasze ruchy powinny być płynne i spokojne. Jeżeli mruczek się wyrywa, warto poprosić kogoś o pomoc w przytrzymaniu zwierzaka. Kleszcza trzeba wykręcić w całości – jeśli zostanie pod skórę jego główka, zaczynają się problemy. Wtedy musimy koniecznie udać się do weterynarza. Po wykręceniu kleszcza dobrym pomysłem jest wrzucenie do go fiolki i zaniesienie do gabinetu weterynaryjnego. Lekarz przebada kleszcza i będzie w stanie stwierdzić, czy pasożyt był zarażony. To o wiele szybsza metoda niż obserwowanie miejsca na ciele mruczka po wykręceniu. Poza tym nie zawsze po zarażeniu pojawia się rumień albo jakiekolwiek inne widzialne oznaki, że coś jest nie tak. Jeżeli w ogóle sobie nie radzimy z wykręcaniem albo nigdy wcześniej tego nie robiliśmy i zwyczajnie się boimy, zabierzmy po prostu pupila do weterynarza.
Jeżeli nie zanosimy kleszcza do przebadania po wykręceniu, trzeba się go pozbyć z głową. Nie wrzucajmy go do kosza na śmieci (kleszcze są bardzo żywotne, wyjdzie z kosza i znów kogoś zaatakuje), ale też nie rozgniatajmy (możemy wówczas rozsiać zarazki). Najlepiej sprawdza się spalenie albo spuszczenie pasożyta w toalecie.
Tekst: Magdalena Dolata
Zdjęcie: © goodluz — stock.adobe.com